Pierwszy wpis w tym roku po – przyznaję – długiej przerwie będzie jeszcze w lżejszym klimacie. Okres świąteczno-noworoczny udało mi się spędzić w rodzinnej atmosferze m.in. na nadrabianiu zaległości lekturowych. Jedną z przeczytanych książek była „Droga 66 nie istnieje” autorstwa Wojciecha Orlińskiego. Jej tematyka – opis historii i teraźniejszości jednej z najsłynniejszych dróg świata – uprawnia ją, by opisać ją na tym blogu, choć po prawdzie do prawa jej raczej daleko 🙂
Przewrotny tytuł (nawiązujący do poprzedniej książki autora „Ameryka nie istnieje”) tłumaczy sam autor: droga 66 w 1985 r. została usunięta z mapy sieci drogowej jako odrębna droga, stąd podróż zgodnie z jej historycznym przebiegiem nie jest obecnie w wielu miejscach możliwa (bo np. jej fragment zajął miejscowy farmer słomy zaś inny stał się drogą wewnętrzną bazy piechoty morskiej). Zachowało się jednak na tyle dużo jej fragmentów, by autor mógł się udać w trasę z Chicago do Los Angeles (jak twierdzi na koszt wydawcy 🙂 ) i podróż tę opisać. Nie jest to jednak zwykła książka podróżnicza czy przewodnik. Autor opisy drogi przeplata fascynującą opowieścią o Ameryce, jej historii i kulturze, zwłaszcza kulturze popularnej, w której droga 66 pełniła istotną rolę jako trakt prowadzący do Hollywood. Czytelnik może się dowiedzieć, dlaczego amerykańskie miasta zbudowano na bazie licznych krzyżujących się prostopadle dróg, dlaczego w Chicago to wieje i jak budowały się zręby amerykańskiej państwowości na Dzikim Zachodzie. Wszystko to napisane w sposób niezwykle barwny i z poczuciem humoru.
Jednym zdaniem – książka jest świetna więc gorąco polecam ją wszystkim Czytelnikom 🙂
P.S. Książka do nabycia choćby tu czy tu, a dodatkowe tłumaczenie tytułu można znaleźć również na blogu autora.
P.S.2 W książce tak naprawdę jest jednak jedno nawiązanie do prawa transportowego – autor opisuje obowiązujące w Kalifornii przepisy sanitarne, które zakazują wjazdu zaplombowanym ciężarówkom 🙂
To jeden z plusów świąt – można odrobić zaległości książkowe 🙂
To prawda, chociaż więcej się zwykle udaje podczas urlopu – choć pewnie nie takiego jak Pan preferuje 🙂
Od czasu posiadania dziecka czytelnictwo u mnie w domu już kompletnie upadło. Tym bardziej podczas urlopu. Wróci pewnie wraz z akcją Poczytaj mi tato 🙂
U mnie akurat w pierwszym roku nie było tak źle – w końcu dziecko sporo śpi. Dopiero po skończeniu roku, czasu przestało starczać na cokolwiek 🙂 Rozwiązaniem są audiobooki – dzięki temu wciąż kilkadziesiąt książek w roku jestem w stanie przeczytać / przesłuchać 🙂 A i motywacja do obowiązków domowych wzrasta, kiedy możesz sobie spokojnie prasować ze słuchawkami na uszach 🙂
Potwierdzam super książka, ma tylko jedną wadę , odziera ze złudzeń , a my przecież chcemy wierzyć w amerykański sen. Z drugiej strony dla zawistnego Polaka idealna:))))
Z tym odzieraniem z amerykańskiego snu jest jeszcze gorzej w pierwszej książce – Ameryka nie istnieje. Tam dopiero obala wszystkie mity o Ameryce 🙂